Zbliża się pierwszy zbiór pomidorów balkonowych! :) Dojrzały na krzaczkach w promieniach lipcowego słońca i napewno będą pełne aromatu, smaku i zapachu, jak małe słoneczka :) To chyba najprzyjemniejszy moment dla każdego ogrodnika, kiedy można zebrać plon. Nawet jeśli jest raczej symboliczny i zmieści się w jednej sałatce ;)
Ale kolejne pomidorki też dojrzewają, a nawet są nowe kwiatuszki, więc już teraz przynamniej pomidorek na kanapkę od czasu do czasu będzie własny, prosto z balkonu ;)
Mam też ostatnio trochę zabawy z kompotami i przetworami, bo rodzice obdarowali mnie hojnie warzywami i owocami z działki. Był już kompot wiśniowy, dzisiaj ugotowałam porzeczkowy, maliny wylądowały w cieście, a agrest zjem bez zbędnych ceregieli ;) Mam też sporo włoszczyzny, więc napewno będzie rosołek, no i młoda duszona kapustka z koperkiem :) Nie ma to jak własne, ekologiczne jedzonko, ma zupełnie inny smak!
Moje 2 krzaczki dopiero kwitną...a tu już plony! :) Za to na działce już są małe zieloniutkie, doczekać się nie mogę!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
U moich rodziców na działce pomidorki też są jeszcze zielone. Te dojrzały wcześniej pewnie dlatego że "chucham na nie i dmucham" ;) i np. kiedy jest chłodno w nocy zabieram je z balkonu. Równocześnie z tymi dojrzewającymi pomidorkami, są też nowe kwiatki :)
UsuńOho! Widzę kolejnego bloga, na którym pisze ktoś, od kogo mogę się dużo nauczyć! :) Ja z pomidorkami debiutuję, zobaczymy czy coś z tego wyjdzie :) Aczkolwiek mam nadzieję, że chociaż jednego koktajlowego będę mogła zjeść ze swojego krzaczka :)
OdpowiedzUsuńBy the way - przeglądam Twojego bloga i widzę, że nawet jednego posta mam tak samo zatytułowanego jak Twój :D
Pozdrawiam!
Witam serdecznie :) cieszę się że ci się podoba. Amore pomidore - nic dodać nic ująć ;)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że widać efekty:) Opłacało się chuchać i dmuchać, hehe. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń